U góry piosenka, przy której napisałam większość rozdziału. Kochajcie ją jak ja! 💖
Seo
Jin siedziała w salonie i czytała książkę, którą ostatnio kupiła. A przynamniej
próbowała ją czytać, bo zza ściany dochodziły krzyki i ogólny hałas. Nie miała
jednak zamiaru wstawać, by uciszać chłopaków, bo zaraz zostałaby pociągnięta do
imprezy. Ona jednak wolała spędzić wieczór w samotności i spokoju. Nawet nie
ruszyła się, gdy usłyszała głośne pukanie do drzwi. Wiedziała, że to jej sąsiad
wraz z kumplami. Seo Jin nie miała zamiaru im otwierać. Poszła do kuchni i
zrobiła sobie kolejną herbatę. Z szafki wyjęła ciasteczka czekoladowe i wróciła
do czytania.
Noc
nie należała do najlepszych. Oprócz hałasów z mieszkania obok, Seo Jin
przeszkadzało złe samopoczucie. Było jej słabo i niedobrze. Nie chcąc martwić
ojca, zadzwoniła do Sunggyu, który zjawił się u niej w mgnieniu oka. Gdy
otwierała mu drzwi, musiał wziąć Seo Jin na ręce, by nie upadła. Zaniósł ją do
łóżka i przyniósł niezbędne leki. Nie pytał o nic. Dopiero, gdy upewnił się, że
dziewczynie znacznie się polepszyło, wrócił do siebie. Zaopiekował się nią,
jakby była najdroższym skarbem.
Dla
niego była.
Gdy
tylko Seo Jin się obudziła, napisała do Sunggyu krótką wiadomość z
podziękowaniem, po czym wstała i poszła się umyć. Kiedy wyszła z pod prysznica
wróciła do sypialni po czyste ubrania, a następnie udała się do kuchni. Nie
chciała jeść, ale musiała wziąć leki, więc kromka chleba była obowiązkowa.
W
pośpiechu wybiegła z mieszkania wiedząc, że nie ma dużo czasu. Była niemal
pewna, że spóźni się na próbę. Miała cichą nadzieję, że nie tylko ona. Jednak
gdy tylko dotarła na miejsce, nieco się zdziwiła. Chłopaki byli pełni życia i
energii, jakby wczorajsza impreza nie miała miejsca.
- Ładnie to się tak spóźniać? –
zaczął Top, po czym zaczął się śmiać.
- Miałam ciężką noc – odpowiedziała,
dla żartów wypominając ich wczorajszą imprezę. Nie chciała dać po sobie poznać,
że coś jest nie tak.
Zanim zaczęła
się rozciągać, rozdzwonił się jej telefon, który pospiesznie odebrała. Nie
chcąc rozmawiać w towarzystwie Bangów, wyszła na korytarz.
- Tak oppa? – powiedziała do
słuchawki.
- Jak się czujesz?
- Już w porządku. Dziękuję, że
przyjechałeś. I przepraszam, że obudziłam cię w środku nocy.
- Nie przepraszaj. Zrobiłem, co
musiałem. Kończę. Chciałem upewnić się, że jest okej.
- Jasne. Pa Gyu oppa.
- Cześć – odpowiedział i gdy już
miał się rozłączać, Seo Jin się odezwała.
- Oppa… Pojechałbyś później ze mną
do lekarza? Nie chcę martwić taty.
- Oczywiście. Daj znać, przyjadę po
ciebie.
Gdy
rozłączyła się, wróciła na salę. Spojrzała na chłopaków i domyśliła się, że
podsłuchiwali. Nie miała jednak zamiaru im się tłumaczyć. Zabrała się do
treningu, dając do zrozumienia chłopakom, że też mogliby się ruszyć. Gdy
skończyli powtarzać układy, które już znają, zrobili sobie krótką przerwę.
G-Dragon chciał zapytać się Seo Jin, co się dzieje, jednak nie zdążył.
Dziewczyna wyjęła coś z torby i wyszła z pomieszczenia.
Gdy
tylko Seo Jin weszła do łazienki, przemyła sobie twarz zimną wodą. Nie czuła
się najlepiej, jednak nie chciała przerywać treningu. To nie było w jej stylu. Wracając
na salę kupiła sobie wodę w automacie i popiła nią wcześniej wyjęte leki.
- Coś się dzieje? – niespodziewanie
usłyszała głos Taeyanga.
- Wszystko w porządku.
- Nie wygląda. Może zrób sobie wolne
dzisiaj, co? Pewnie nasza nocna impreza nie dała ci spokoju.
Nie
odpowiedziała nic więcej. Weszła na salę i spakowała swoje rzeczy. Youngbae miał
rację. Powinna odpocząć. Napisała do Sunggyu wiadomość, by był po nią za 15
minut i schowała telefon do kieszeni bluzy. Mimo pytań reszty chłopaków wyszła
w ciszy nie odpowiadając żadnemu z nich.
Kiedy
tylko zobaczyła samochód Gyu podbiegła do niego i usiadła na miejscu pasażera.
Była niesamowicie wdzięczna, że mężczyzna był przy niej. W kilkanaście minut
dojechali do szpitala. Dziewczyna w towarzystwie wokalisty weszła do budynku.
Wciąż nie czuła się najlepiej. Bała się, że jej stan zdrowia może wskazywać na
powrót choroby, z którą walczyła kilka lat wcześniej. Po rozmowie z lekarzem
jej obawy się jednak potwierdziły. Gdy tylko wyszła z gabinetu przytuliła się
do Gyu.
- Zawieź mnie do domu.
- Seo Jin, czy to… no wiesz…
- Tak – wydukała, a po jej policzku
popłynęła łza. – Zawieź mnie najpierw do wytwórni. Muszę porozmawiać z tatą.
Kiedy
dotarli na miejsce Seo Jin nie chciała wychodzić z samochodu. Gdy wreszcie się
na to zdecydowała na pożegnanie przytuliła Sunggyu i opuściła pojazd. Weszła do
budynki i od razu skierowała swoje kroki do windy, która miała zawieźć ją na
właściwe piętro. Przed gabinetem była spora kolejka. Napisała wiadomość do
Sunggyu, by na nią nie czekał, po czym schowała telefon do kieszeni.
Minuty
mijały, a kolejka wcale się nie zmniejszała. Dziewczyna nie czuła się
najlepiej, jednak musiała porozmawiać z ojcem. Po chwili rozmowy z jego
sekretarką postanowiła przejść się po budynku, zachodząc do Bangów. Gdy tylko
otworzyła drzwi do ich sali, wszystkie oczy zwróciły się ku niej.
- Wróciłaś! – Seungri był wyraźnie
ucieszony. Seo Jin pokręciła głową, gdy ten chciał ją przytulić na powitanie i
usiadła pod ścianą. – Wszystko ok.?
- Nie czuję się najlepiej.
- Powinnaś iść do lekarza – rzucił
Jiyong, na co Seo Jin bezgłośnie poinformowała, że właśnie od niego wraca.
Dziewczyna nie siedziała długo w pomieszczeniu. Wkrótce dostała telefon, że CEO
jest już wolny i w każdej chwili może do niego przyjść. Bez słowa opuściła salę
i udała się z powrotem na czwarte piętro. Zaraz po tym, jak zapukała do drzwi,
otworzyła je i weszła do środka.
CEO
jak zwykle siedział przy swoim biurku grzebiąc coś w papierach. Gdy tylko
zobaczył, że ma gościa, wstał z miejsca i usiadł na kanapie, która znajdowała
się mniej więcej w centrum pomieszczenia. Uważnie popatrzył na Seo Jin, która
prawie miała łzy w oczach. Wyszeptała, co miała powiedzieć, po czym wybuchnęła
płaczem. Pan Yang przytulił ją do siebie. Mimo, że też miał coś ważnego do
powiedzenia swojej córce, jednak powstrzymał się, nie chcąc jej jeszcze
bardziej dołować.
- Tato… Nie mów nic chłopakom. Nie
chcę, żeby wiedzieli. Wymyśl coś.
- Jasne. Zawiozę Cię do domu, co?
- Zamówię taksówkę.
Seo
Jin leżała w łóżku wpatrując się w telefon. Nie oczekiwała wiadomości, czy
telefonu od nikogo. Nie obchodziło ją, co dzieje się wokół. Nie usłyszała nawet
kiedy jej ojciec wszedł do mieszkania.
- Pojutrze jedziesz do kliniki. Już
wszystko załatwiłem.
- Co? – powiedziała jakby
nieprzytomnie.
- Ty być chora. W czwartek jechać do
klinika – powtórzył śmiejąc się przy tym. Próbował choć trochę rozbawić swoją
córkę. Miał wrażenie, że z minuty na minutę ucieka z niej chęć walki.
- Tato… Rozwodzicie się? – Seo Jin
nagle zapytała.
- Nie chciałem cię martwić jeszcze
bardziej, ale tak. Trzy dni temu złożyłem pozew. Twoja matka ułożyła sobie
życie w Nowym Jorku. Tydzień temu dostałem potwierdzenie.
Seo
Jin nie odezwała się już. Wtuliła głowę w poduszkę i po chwili odpłynęła do
krainy Morfeusza. Obudziła się dopiero późnym wieczorem. Wstała z łóżka i swoje
kroki skierowała w stronę kuchni. Zastanawiała się, czy uda jej się wreszcie
pozbyć choroby. Nie miała pewności, czy tym razem wyleczy się całkowicie. Gdy
tylko oderwała się od tych myśli dostrzegła, że woda na herbatę, którą
nastawiła, całkowicie wystygła. Zagrzała ją ponownie i kiedy tylko się
zagotowała, zalała liście, które wcześniej wsypała do kubka. Do tego zrobiła
sobie dwie kanapki i z takim zestawem usiadła przed telewizorem.
Seo
Jin nie pamiętała, kiedy usnęła, ale wystraszyła się, gdy zorientowała się, że
leży w swoim łóżku. Szybko wstała z miękkiego materaca i założyła bluzę, leżącą
na oparciu fotela. Chwyciła do ręki telefon i napisała wiadomość do Sunggyu.
Wyszła z pokoju na palcach, by przypadkiem nie dać o sobie znać. Przechodząc
przez korytarz rozejrzała się po pomieszczeniach i dopiero w salonie dostrzegła
intruza.
- Oppa! Nawet nie wiesz, jak mnie
wystraszyłeś! - Seo Jin krzyknęła
oburzona w stronę Sunggyu.
- A co ja mam powiedzieć?
Przyjechałem sprawdzić, czy wszystko w porządku, a na dzień dobry drzwi były
otwarte. Co by było, gdybym nie był Gyu, a jakimś psycholem, włamywaczem, albo
co gorsza mordercą?!
- Nie krzycz. Proszę.
- Krzyczę, bo się martwię. Seo Jin zrozum,
że wciąż jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chcę, żeby coś ci się stało.
- Mimo wszystko, nie powinieneś!
Mogłeś zostawić chociaż jakąś głupią kartkę na poduszce. Myślałam, że umrę.
- Już? Już się uspokoiłaś? –
powiedział z poważną miną.
- Jutro idę do kliniki. Odwiedzisz
mnie czasem? Z chłopakami? – zapytała smutno. Po czym przytuliła się do niego.
- Nie uwolnisz się od nas.
Cały
dzień dziewczyna spędziła w mieszkaniu. Spakowała trochę rzeczy, które mogą się
jej przydać, gdy będzie na leczeniu. Kilka razy dzwonił jej telefon, jednak nie
odbierała. Nie miała ochoty na rozmowę z nikim, a tym bardziej z matką. Kiedy
ogarnęła już mieszkanie i bagaż, który zabierze do kliniki wezwała taksówkę i
pojechała do przyjaciół. Wcześniej uprzedziła Sunggyu, że przyjedzie, żeby
chłopaki byli na miejscu. Dwadzieścia minut jazdy zwieńczyło pojawienie się pod
mieszkaniem siódemki chłopaków. Seo Jin zapłaciła taksówkarzowi i po chwili,
wolnym krokiem zmierzała schodami na piętro chłopaków. Zapukała delikatnie do
drzwi, które po chwili otworzyła. Weszła do środka, gdzie jak zwykle panował
zgiełk. Uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła Dongwoo tarzającego się po ziemi a nad
nim Howona, który próbował zabrać mu coś z rąk. Zdjęła buty i weszła w głąb
mieszkania i dała znać, że przyszła. Przed staranowaniem uchronił ją Gyu, który
zgromił chłopaków wzrokiem. Sam jednak przytulił ją do siebie, jakby chcąc
dodać otuchy.
- Chcesz coś do picia? – zapytał.
- Nie oppa. Usiądźmy – uśmiechnęła
się smutno i zajęła miejsce na fotelu. – Wstępnie mieliście nie wiedzieć. Ale
po prostu nie chcę zostać z tym sama. Jutro idę do kliniki.
- To już pewne? – zapytał Sunggyu,
nie zwracając uwagi na to, że chłopaki nie wiedzą o co chodzi.
- Tak. Dlatego przyjechałam. Po
prostu wiem, że będąc tam sama dostanę na głowę. Chcę, żebyście mnie czasem
odwiedzali.
- Ale co się dzieje? – zapytał
zmartwiony Woohyun.
- Mam nawrót białaczki…
~
Już niedługo planuję
rozkręcić trochę to opowiadanie. Tym razem rozdział trochę krótszy, bo
inaczej bardzo by mi nie pasowało :)
Mam pytanie do Was.
Bardzo ważne. Na początku nie chciałam bardziej mieszać, dlatego chcę
znać Waszą opinię. Chciałabym (jeszcze nie teraz, bo to by mi psuło
koncepcję) wprowadzić do opowiadania chłopaków z GOT7. Nie wszystkich,
bo wszyscy mi do szczęścia nie potrzebni :P Dajcie znać, co o tym
myślicie :)