- Teraz obrót… Youngbae… staraj się
nie puszczać ręki Seo Jin. Świetnie i potem ją przyciągasz do siebie i
patrzycie sobie w oczy – instruował ich choreograf. Seo Jin i Taeyang pilnie
wykonywali polecenia mężczyzny. Jednak za każdym razem ostatni element układu
kończył się wybuchem śmiechu. – Czy wy możecie się wreszcie uspokoić? Myślałem,
że pracuję z profesjonalistami!
- Yah! Hyung! Przecież dobrze nam
idzie.
- Szłoby lepiej, gdybyście się nie
śmiali jak debile.
- Youngbae sunbaenim… Przestań za
każdym razem wywracać oczami, to skończymy i szybciej wrócimy do ciepłego
łóżeczka – skarciła go Seo Jin, po czym uśmiechnęła się promieniście. Łóżko,
kubek gorącego kakao i książka były dzisiaj wymarzonym zestawem dziewczyny. Jej
humor był równy zeru, dzięki rozmowie z matką. Mimo to próbowała nie psuć
humoru nikomu innemu. Tym bardziej, że od dwóch tygodni wszystko układało się w
miarę dobrze.
- Żadne łóżko! – usłyszała za sobą.
– Idziemy do kina. Już wszystko załatwione.
- Nie przeszkadzaj, sunbae.
Gdy
wreszcie udało im się skończyć, Seo Jin szybko się spakowała i wyszła z
budynku. Umówiła się nieopodal z Sunggyu, więc kiedy tylko go zobaczyła,
podbiegła do mężczyzny i przywitała się z nim. Wsiedli do samochodu i pojechali
w kierunku, który oboje doskonale znali. Seo Jin nie mogła się doczekać
spotkania ze znajomymi. Mimo, że znała ich od kilku lat nie czuła się z nimi
tak związana jak z Sunggyu.
Gdy
Gyu zaparkował przed blokiem, Seo Jin szybko wyszła z pojazdu i nie czekając na
mężczyznę weszła do budynku. Wbiegła po schodach przypominając sobie dawne
czasy. Kiedy zatrzymała się w pół kroku Gyu stanął za nią i objął ją ramieniem,
jakby bał się, ze dziewczyna upadnie. Ta jednak uśmiechała się od ucha do ucha
próbując wyczuć dawną atmosferę.
- Chodź. Chłopaki czekają –
wyszeptał jej do ucha delikatnym, lekko zachrypniętym głosem. Seo Jin
wzdrygnęła się na ten dźwięk.
- Oppa… Nie rób tak więcej, proszę.
- Przepraszam. W każdym razie,
chodźmy. Oni naprawdę nie mogą się doczekać.
Seo
Jin przytaknęła i ruszyła w górę. Po chwili oboje znaleźli się przed drzwiami
do sali treningowej. Ze środka dobiegały ich rozbawione głosy, które w chwili
naciśnięcia klamki przez Gyu, ucichły. Weszli do środka i od razu zostali
staranowani przez szóstkę silnych i przystojnych chłopaków. Właściwie tylko Seo
Jin została prawie stratowana.
- Yah! Dlaczego dopiero teraz nas
odwiedzasz? Nie wiesz, że tak się nie robi? – rzucił z lekkim wyrzutem Woohyun.
- Myśleliśmy, że już nas nie lubisz.
Następnym razem, się obrazimy.
- Obiecuję, że będziemy widzieć się
częściej – odrzekła uśmiechając się promieniście.
Po
chwili została pociągnięta w głąb sali. Zauważyła duży stół zastawiony
jedzeniem i napojami. Uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy. W jej głowie
pojawiły się obrazki, kiedy to właśnie tak spędzali swój wolny czas między
jednym treningiem, a drugim. Seo Jin cieszyła się, że jest w towarzystwie osób,
które nie narzucają się jej, próbując się czegoś dowiedzieć o niej i o jej
życiu.
- Chodź na chwilę – usłyszała za
sobą. Odwróciła się i spojrzała pytającym wzrokiem na Myungsoo. Przytaknęła
lekko głową i wstała z miejsca. Poszła za wokalistą na dach budynku i usiadła
na chłodnej posadzce. – Usiądź na tym. Nie chcę, żebyś się przeziębiła.
- Nic mi nie będzie. Dlaczego tu
jesteśmy? – zapytała. Myungsoo przez chwilę milczał, nie wiedząc jak zacząć
temat. Nie chciał wyjść na niemiłego, czy wścibskiego.
- Chciałem porozmawiać. O tobie.
- O mnie?
- I o Gyu – odpowiedział niepewnie
unikając jej wzroku.
- Myung…
Chłopak
nic nie powiedział. Nie chciał jej zmuszać do mówienia, jednak chciał wiedzieć.
Miał pamięć doskonałą i nie zapomniał o tym, co działo się trzy lata wcześniej.
- Wy… Wróciliście do siebie.
- Nie L-ssi. Nie wróciliśmy. Gyu
oppa jest moim przyjacielem. Nie chcę się znów pakować w coś, co może zepsuć
moje relacje z nim. Na końcu i tak ktoś będzie cierpiał.
Spojrzał
na nią, jednak szybko odwrócił wzrok. Nie wierzył jej. Wciąż pamiętał, jak Seo
Jin i Sunggyu byli ze sobą blisko. Wciąż pamiętał, jak łamało mu się serce,
kiedy widział ich szczęśliwych. Jak bardzo wtedy pragnął, by ich związek
wyszedł na jaw. Nikt nie byłby wtedy zachwycony, że 24 letni mężczyzna spotyka
się z ledwie 16 letnią tancerką Woollimu. Jednakże nikt ich nie osądzał. Bo
przecież miłość nie zna wieku…
- Wiesz, że on nie przestał. Wciąż
cię kocha.
- Ale ja go nie kocham, Myungsoo. To
jest przeszłość. Jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam.
Skończmy już ten temat. Naprawdę nie wiem, dlaczego w ogóle go zacząłeś – wstała
z kurtki chłopaka, na której dotychczas siedziała i skierowała swoje kroki w
stronę zejścia z dachu. W tym samym momencie poczuła, jak Myung łapie ją za
nadgarstek i przyciąga do siebie. Nie czekał na jej reakcję. Wpił się w jej
usta składając na nich delikatny pocałunek.
- Może właśnie dlatego?
Seo
Jin stała jakby była wbita w ziemię. Była zszokowana reakcją wokalisty. Miała
mętlik w głowie. Teraz, gdy wyleczyła się z miłości do Sunggyu, Myungsoo wyznał
jej swoje uczucia. Jednak to nie było jej największym problemem. To, co
sprawiało jej trudność to zaufanie. Bała się zaufać komukolwiek mimo, że z
Myungsoo znała się pięć lat.
Nim
się obejrzała, została na dachu zupełnie sama. Nie poczuła, gdy po jej
policzkach zaczęły spływać łzy. Po krótkim namyśle postanowiła opuścić budynek.
Zbiegła schodami w dół nie mówiąc nic chłopakom. Chciała jak najszybciej
znaleźć się w swoim mieszkaniu. Jednak Ktoś ją zatrzymał. Obróciła się i
spojrzała Gyu prosto w oczy.
- Dokąd… - zaczął, lecz nie było mu
dane skończyć.
- To prawda? Kochasz mnie?
- Seo Jin…
- Odpowiedz.
Nie
odpowiedział. Jednak dla niej była to wystarczająca odpowiedź. Zeszła w dół i
gdy znalazła się na zewnątrz złapała pierwszą lepszą taksówkę. Do mieszkania
dotarła piętnaście minut później. Nie zwracała uwagi na to, co dzieje się wokół
niej. Nie obchodziło ją nawet, kiedy potrąciła Daesunga wychodzącego z
mieszkania Seung Hyuna. Zamknęła mieszkania na klucz i wyszła na balkon. Jej
telefon nieustannie dzwonił. Nie przejmowała się tym. Gdy zaczęło ją to
denerwować, wyłączyła urządzenie i włożyła do kieszeni. Próbowała poukładać
sobie wszystko w głowie. Przez cały ten czas myślała, że Gyu pomaga jej, jest
przy niej, bo się przyjaźnią. Bo jest jego młodszą siostrzyczką. Teraz układało
jej się to w logiczną całość. On po prostu wierzył, że mogą być jeszcze razem. Jednak
teraz pojawił się Myungsoo. Niepozorny, stojący zawsze z boku…
- Zmarzniesz – usłyszała nagle.
Obróciła głowę i ujrzała Tabiego. – Będziesz musiała leżeć w łóżku i się
kurować, jeśli się przeziębisz.
- Przynajmniej nie będę musiała was
oglądać – odpowiedziała i weszła do mieszkania.
Miała
nadzieję, że już dzisiaj nikt nie będzie jej przeszkadzać. Poszła do łazienki i
napuściła wody do wanny. Jej spokój przerwał jednak dzwonek do drzwi.
Niechętnie założyła bluzkę, którą zdążyła już zdjąć i poszła otworzyć.
- Co… - zaczęła mówić, jednak Gyu od
razu jej przerwał.
- Co, jeśli tak? Jeśli cię kocham.
Czy to coś zmienia?
- Wyjdź.
- Nawet nie wszedłem, a ty mnie
wyganiasz. Seo Jin… Moje uczucia nic nie zmienią. Nie zmienią Twoich uczuć.
Wiem, że to już jest skończone. Nie musisz mi przypominać.
- Wyjdź. Lepiej będzie, jeśli nie
będziemy się widywać, oppa.
- Pozwól mi więc przytulić cię po
raz ostatni… - wyszeptał.
Nie
czekał na jej odpowiedź. Przysunął się do niej i przylgnął do jej kruchego
ciała. Ona natomiast poddała się emocjom. Klika łez wsiąkło w koszulkę Sunggyu.
Bardzo pragnęła, by ten dzień skończył się jak najszybciej. Wyrwała się po chwili
z uścisku i pożegnała przyjaciela wypychając go za drzwi. Zamknęła je na klucz
i poszła wziąć upragnioną kąpiel. Weszła do lekko przestygniętej wody i
całkowicie się w niej zanurzyła.
Miłość.
Przyjaźń.
Musiała wybrać.
I nikt nie miał zamiaru jej tego ułatwiać.
Następnego dnia
wstała później niż zwykle. Zwlokła się z łóżka i ubrała pierwszy lepszy dres.
Zeszła do kuchni potykając się o torbę z rzeczami do tańca, którą położyła
kilka dni wcześniej. Wyjęła z lodówki jogurt do picia i wyszła z mieszkania,
zamykając je na klucz. Do pracy dojechała taksówką. Gdy weszła na salę, w
której ćwiczyli Bangi, oni byli w środku choreografii.
- Sorry – rzuciła i ustawiła się na
swoje miejsce.
- Rozciągnij się najpierw – upomniał
ją Taeyang, jednak Seo Jin nie posłuchała go. Czekała, aż muzyka zacznie grać.
– Seo Jin!
Dziewczyna
nawet nie drgnęła. Chciała wykonać swoją pracę i jak najszybciej ulotnić się do
swoich czterech kątów. Zrezygnowany choreograf postanowił włączyć muzykę.
Seo
Jin tańczyła, jakby była w transie. Postanowiła skupić się tylko i wyłącznie na
swojej pracy. Gdy po dwóch godzinach zrobili sobie przerwę, dziewczyna poszła
na dach. Stanęła przy barierce i wpatrywała się w panoramę miasta. Uroniła
kilka łez, będąc pewną, że jest sama. Że nikt jej nie widzi. Nie poczuła nawet,
gdy obok niej stanął Jiyong.
- Wszystko ok.? – Dziewczyna
wzdrygnęła się i spojrzała na niego. Nie odezwała się. Nie miała zamiaru.
Szybko otarła łzę z policzka i ruszyła w kierunku wnętrza budynku.
- Taaaa…
- Poczekaj – usłyszała za sobą. Nie
chciała czekać. Gdy poczuła jego dłoń na swoim nadgarstku błagała w myślach, by
ją puścił. On jednak nic nie mówiąc przytulił ją do siebie. – Nie płacz. Jeśli
to przez faceta… On nie zasługuje na twoje łzy.
Po
kilku chwilach stania w ciszy Seo Jin odsunęła się od G-Dragona i weszła do
budynku. Lider podążył tuż za nią. Gdy tylko znaleźli się w sali prób Jiyong i
Top wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia i wrócili do treningu.
Każdy układ musieli mieć opanowany do perfekcji.
Zespół
i tancerze budynek YG opuścili dopiero późnym wieczorem. Idąc w zwartej grupie
umawiali się na wspólną imprezę, gdy tylko grafik będzie odrobinę mniej
napięty. Seo Jin jednak to nie interesowało. Szła wolnym krokiem, zostając
daleko w tyle. Przez cały czas analizowała, co dzieje się w jej głowie i sercu.
Nie chciała niszczyć przyjaźni, która tak świetnie jej wychodziła. Jednak nie
chciała ranić uczuć Gyu, czy Myungsoo.
- Żyj Seo Jin – przed nią stał
uśmiechnięty Seungri.
- Zejdź mi z drogi. Nie mam ochoty
cię oglądać.
- Uuu…. Chyba ma okres – powiedział
bardziej do siebie, po czym dodał głośniej. – Jaką czekoladę lubisz?
- Na pewno nie od ciebie, sunbaenim
– odpowiedziała, jednak lekko się uśmiechnęła. – I nie. Nie mam okresu, dla
twojej świadomości. Mam ochotę być sama. Więc jeśli pozwolisz, wsiądę w
taksówkę i pojadę do siebie, by nie musieć z tobą rozmawiać.
- Ranisz moje uczucia, bezduszna
dziewojo. To ja tu z sercem… i czekoladą do ciebie. A ty… Moje serce zaczyna
krwawić. Co robić? Co robić?!
Seo
Jin zaśmiała się lekko. Stała na chodniku czekając na taksówkę i obserwowała,
jak Seungri robi z siebie idiotę. Z resztą nie tylko ona go „podziwiała”. Po
drugiej stronie stała jeszcze niewielka grupka tancerzy z Youngbae i Jiyongiem
na czele.
- No dobra! Z czekoladą możesz
przyjść – Seo Jin uśmiechnęła się do niego.
- Ejj! A my? – krzyknął Taeyang.
Nie
odpowiedziała. Wsiadła do taksówki i pojechała do swojego mieszkania. Gdy tylko
dotarła na miejsce, weszła do środka i od razu poszła się wykąpać. W duchu
miała nadzieję, że Seungri jednak nie przyjdzie i wieczór spędzi w ciszy i spokoju.
Weszła do wanny wypełnionej gorącą wodą. Po chwili przymknęła oczy i
rozkoszowała się panującą wokół ciszą. Było jej tak przyjemnie, że nawet nie
zwróciła uwagi, gdy zmorzył ją sen. Kiedy się obudziła, woda była już prawie zimna.
Dziewczyna szybko wyszła z wanny i osuszyła się dokładnie ręcznikiem. Niespodziewanie,
ktoś zadzwonił do drzwi. Seo Jin była prawie pewna, że to Seungri. Nie myliła
się. Gdy spojrzała przez wizjer ujrzała ciemną czuprynę wokalisty.
- Przyszedłeś… - powiedziała, po
czym głośno westchnęła.
- Sorry, że tak późno, ale
zastanawiałem się, jaką czekoladę lubisz, więc brałem jak leciało – odrzekł,
pokazując całą torbę czekolad.
- Prawdę mówiąc, miałam nadzieję, że
jednak odpuścisz.
Zaprosiła
jednak mężczyznę do środka, wskazując mu salon. Zrobiła mu gorącej herbaty, po
czym poinformowała go, że idzie się ubrać. Do tej pory bowiem, była tylko w
bieliźnie i szlafroku. Po chwili wróciła do niego ubrana w zwykły dres i
usiadła naprzeciwko niego. Z początku Seungri próbował ją rozśmieszyć, poprawić
jej humor, jednak kiedy zobaczył, że to nic nie daje spoważniał.
- Powiesz co się dzieje? – zapytał przerywając
ciszę.
- Nie czuję potrzeby, żeby ci się tłumaczyć.
- Wszyscy się martwią.
- To przestańcie. Sama sobie poradzę
ze swoimi problemami.
- Czyli jednak coś się dzieje!
Wiedziałem. Wszyscy wiedzieliśmy.
- Sunbae… Czego właściwie ode mnie
chcecie? Jestem dla was obcą osobą. Znamy się ledwie miesiąc. Nie uważasz, że
takie naprzykrzanie się nie jest fajne?
- Po prostu martwimy się o naszą
maknae. I stanowczo powinnaś mówić do nas oppa.
Seo
Jin tylko westchnęła. Poinformowała przybysza, że ma zamiar iść spać, więc
byłoby dobrze, gdyby ten sobie poszedł. Seungri wiedząc, że niczego nie wskóra,
ubrał się, pożegnał z Seo Jin i wyszedł z jej mieszkania. Chwilę później,
dziewczyna dostała wiadomość. Gdy spojrzała na ekran uśmiechnęła się do siebie
i odczytała wiadomość.
„OD: PANDA RYŚ
Czasem zachowuję się jak idiota,
ale polubiłem się i zrobię
wszystko, żebyś nie była smutna <3
Panda”
Przez chwilę
zastanawiała się, skąd mężczyzna ma jej numer. Jednak szybko zorientowała się,
że gdy ta ubierała dres, jej telefon leżał w salonie, gdzie Seungri miał bardzo
łatwy dostęp. Szybko zmieniła w telefonie nazwę kontaktu i wysłała do niego
wiadomość.
„DO: MARTWA PANDA
Od dzisiaj będziesz natrętnym
Od dzisiaj będziesz natrętnym
Panem Pandą. Martwa Pando.
Panna Kim Seo Jin”
***
Cześć, mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba.
Nigdy nie miałam siły przebicia.
Mam nadzieję, że przy tym opowiadaniu to się zmieni.
Liczę na komentarze (desperacja tak bardzo).
Za błędy przepraszam (mam nadzieję, że ich nie ma zbyt wiele).
Pozdrawiam, Nerullie
Cześć, mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba.
Nigdy nie miałam siły przebicia.
Mam nadzieję, że przy tym opowiadaniu to się zmieni.
Liczę na komentarze (desperacja tak bardzo).
Za błędy przepraszam (mam nadzieję, że ich nie ma zbyt wiele).
Pozdrawiam, Nerullie
PS. Jeśli ktoś woli Wattapada, tam także publikuję tę opowieść, więc zapraszam: