Kim Seo Jin nie
należała do osób, które się poddawały. Mimo nieustannych podróży między Nowym
Jorkiem, a Seulem rozwijała swoje pasje i talenty. Za wszelką cenę próbowała
coś osiągnąć. Właśnie dlatego kiedy miała 14 lat poszła na przesłuchanie do
Woollim Entertainment. Były to pierwsze dni, gdy w Seulu zamieszkała na stałe.
Nie chciała śpiewać. Chciała tańczyć. I udało się jej. Jeździła na koncerty,
rozwijała swój taniec. Pragnęła być kimś. Chciała, by każdy podziwiał ją, gdy
będzie na scenie. Chciała być mistrzem w swojej profesji.
Po półtora roku
spędzonym przy Infinite, z którymi jeździła w trasy, dostała możliwość jeszcze
większego rozwoju. Kariery, o jakiej marzyła. Propozycja jednej z największej
wytwórni w kraju była dla niej spełnieniem najskrytszych snów.
Już pierwszego
dnia wzbudziła zainteresowanie wśród pracowników YG. Była młoda, jednak
niesamowicie utalentowana. Starsi tancerze podziwiali ją, gdy ta całe dnie
potrafiła spędzać na sali treningowej. Kochała taniec. Czasem podglądała innych
podczas tańca tylko po to, by się zainspirować. Znała choreografie do
najlepszych i najtrudniejszych układów swojej wytwórni. Pracowała bez wysiłku
dopóki nie wyszło jej to, co sobie zaplanowała.
Była
perfekcjonistką.
Do pracy
przychodziła z samego rana i wychodziła późno w nocy. Unikała nawiązywania
bliższej znajomości z kimkolwiek, dlatego też ćwiczyła w najmniej uczęszczanych
salach. Mimo, że na zewnątrz była niesamowicie silna, w środku wrażliwość brała
górę. Bała się odrzucenia i braku akceptacji, dlatego za każdym razem, gdy ktoś
ją zaczepił, by porozmawiać, najzwyczajniej w świecie uciekała.
Gdy brała
udział w koncertach, wykonywała tylko swoją pracę, dając z siebie 200% swoich
możliwości. Nie czuła potrzeby, by rozmawiać z kimkolwiek na tematy inne, niż
dotyczące planów kolejnego występu.
Siedziała
właśnie pod gabinetem prezesa. Nie wiedziała, co czeka ją w środku. Gdy
dostrzegła, że w jej kierunku zmierzają chłopaki z BigBang założyła słuchawki
na uszy i włączyła muzykę. Tylko po to, by uniknąć rozmowy. Widziała, że coś do
niej mówią, jednak ignorowała ich. Do czasu, gdy G-Dragon postanowił wyjąć z
jej ucha słuchawkę.
- Możesz przestać mnie zaczepiać,
sunbae? – zapytała pewnym głosem.
- Chcieliśmy tylko porozmawiać.
- Ale ja nie chcę. A teraz przepraszam, ale muszę iść.
- Chcieliśmy tylko porozmawiać.
- Ale ja nie chcę. A teraz przepraszam, ale muszę iść.
Gdy tylko
weszła do gabinetu prezesa usiadła na wygodnej kanapie. Spojrzał na nią z
uśmiechem na ustach, po czym wstał ze swojego fotela i podszedł do drzwi, które
zaraz otworzył. Seo Jin nie była zadowolona z faktu, że jej rozmowie z prezesem
będzie towarzyszył ktoś jeszcze.
- Pewnie zastanawiacie się, czemu tu
jesteście – zaczął prezes. – Rozmawiałem z waszymi managerami. Chciałbym,
abyście razem pracowali. Seo Jin jest niezwykle utalentowana i będzie to dla
niej szansa rozwoju, a wam przyda się tancerz, który pojedzie z wami w trasę z
MADE.
- Czy to konieczne? – zapytała dziewczyna.
- Tak.
- Przygotowałem już załącznik do twojego kontraktu. Musisz go tylko podpisać.
- Czy to konieczne? – zapytała dziewczyna.
- Tak.
- Przygotowałem już załącznik do twojego kontraktu. Musisz go tylko podpisać.
Zaraz po
wyjściu od prezesa, Seo Jin poszła na dach wytwórni. Lubiła tam przesiadywać.
Mimo, że nie tylko ona tam chodziła, czuła się jakby była sama. Nikt jej nie
zaczepiał, każdy przychodził tu, by odetchnąć.
Dziewczyna po
chwili wyjęła telefon i wybrała pierwszy numer, jaki zapisany był w jej książce
telefonicznej.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała.
– Nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział. Rozumiesz? Było dobrze… Mogłeś
chociaż zapytać mnie o zdanie.
- Tak bardzo nas nie lubisz? – usłyszała za sobą męski głos.
- Muszę kończyć – powiedziała do słuchawki i zakończyła rozmowę chowając telefon do kieszeni bluzy.
- Nie jesteśmy tacy źli.
- Nie potrzebuję przyjaciół. Wykonam swoją pracę dobrze i na tym nasza współpraca się zakończy – odpowiedziała sucho nawet nie spoglądając na mężczyznę.
- Nie musimy się przyjaźnić, ale fajnie by było, gdybyśmy się dogadywali. W końcu spędzimy w swoim gronie sporo czasu.
- Tak bardzo nas nie lubisz? – usłyszała za sobą męski głos.
- Muszę kończyć – powiedziała do słuchawki i zakończyła rozmowę chowając telefon do kieszeni bluzy.
- Nie jesteśmy tacy źli.
- Nie potrzebuję przyjaciół. Wykonam swoją pracę dobrze i na tym nasza współpraca się zakończy – odpowiedziała sucho nawet nie spoglądając na mężczyznę.
- Nie musimy się przyjaźnić, ale fajnie by było, gdybyśmy się dogadywali. W końcu spędzimy w swoim gronie sporo czasu.
- Nie mam zamiaru robić problemów.
Wykonam swoją pracę – odpowiedziała. Zaraz po tym wstała z ławki i udała się do
sali, w której zazwyczaj trenowali Bangi. Przywitała się z ich choreografem
oraz innymi tancerzami i zaczęła się rozciągać.
Dochodziła
11:00 wieczorem. Mimo, że zespół jak i tancerze opuścili już wytwórnię, Seo Jin
nie przestawała pracować. Musiała nauczyć się dwóch układów, które powstały
przed jej dołączeniem do ekipy. Muzyka wciąż jej się zapętlała, przez co nie
musiała odrywać się od tańca. Nie zauważyła nawet, że od dłuższego czasu ktoś
ją obserwował.
Zatrzymała się
i wyłączyła muzykę. Podeszła do ściany, przy której leżały jej rzeczy i szybko
ubrała na siebie bluzę i zmieniła buty. Gdy odwróciła się w stronę drzwi
zauważyła Jiyonga.
- Czego ode mnie chcesz, sunbae? –
zapytała wreszcie, przerywając głuchą ciszę.
- Zmienić twoje nastawienie. Gdybyś
była starsza zabrałbym cię na soju. Ono zawsze polepsza stosunki.
- Nie potrzebuję polepszać stosunków
– odrzekła i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia. Drzwi jednak zostały
zatarasowane przez G-Dragona. – Chciałabym wyjść.
- A ja porozmawiać.
Seo Jin już
miała coś odpowiedzieć, jednak rozdzwonił się jej telefon. Wyjęła go z kieszeni
bluzy i spojrzała na ekran. Widniał na nim napis Numer nieznany, jednak dziewczyna odebrała. Od razu zrozumiała, że
to był błąd.
- Zgadnij kto.
- Przestań wreszcie do mnie dzwonić.
Ile razy mam zmieniać numer?
- Nie musisz go zmieniać. Wystarczy, że do mnie wrócisz. Pamiętaj, że nigdy
się ode mnie nie uwolnisz. Znajdę cię. Niedługo się znów zobaczymy.
- Daj mi spokój – odpowiedziała
łamiącym głosem i szybko zakończyła połączenie.
Próbowała lekko
uspokoić nerwy, jednak jej to nie wychodziło. Wreszcie nie wytrzymała i rzuciła
telefonem o ścianę.
- Więc jak?
- Nie interesuj się, sunbae.
Odepchnęła
mężczyznę i wyszła z sali. Nie miała zamiaru opowiadać nikomu o jej życiu
prywatnym. Seo Jin udała się do wyjścia z budynku i łapiąc pierwszą lepszą
taksówkę pojechała do domu.
Mieszkała sama.
Miała zbyt wiele do ukrycia, by mieszkać w rodzinnym domu. Nie chciała, by
ktokolwiek zobaczył, czyją jest córką. Nie chodziło o to, że się tego
wstydziła. Po prostu nie chciała, by ktokolwiek jej zarzucał, że jest tu gdzie
jest dzięki kontaktom.
Wystraszyła
się, gdy przed drzwiami bloku zobaczyła znajomą postać. Chciała po cichu się
wycofać i złapać taksówkę, by zawiozła ją do rodzinnego domu, jednak nie
zdążyła. Zakapturzona postać zaczęła się zbliżać i w mgnieniu oka mężczyzna
stał przed Seo Jin.
- Mówiłem, że się zobaczymy?
- Czego chcesz?
- Ciebie. Mnie się nie da tak łatwo
pozbyć.
- Zostaw ją! – oboje usłyszeli męski
głos.
W
tej samej chwili zakapturzony mężczyzna uciekł zapowiadając, że wróci. Seo Jin
od razu pobiegła do mieszkania, nie czekając na jej wybawiciela. Gdy tylko
zamknęła drzwi na klucz osunęła się po nich i zaczęła płakać. Po chwili wstała
i pobiegła do salonu. Na stole leżał jej awaryjny telefon. Wzięła go do ręki i wybrała numer do
swojego ojca.
- Nie mogę tu dłużej mieszkać tato.
Znalazł mnie. Udało mi się uciec od niego. Jakiś facet go spłoszył. Dzwonił też
do mnie. Muszę natychmiast się przeprowadzić.
Z
samego rana udała się do wytwórni. Gdy tylko weszła do sali, w której odbywały
się jej treningi, wszystkie oczy skierowały się ku niej.
- Twój telefon – odezwał się
G-Dragon. – Wciąż dzwoni.
- Już nie będzie – Seo Jin wzięła
urządzenie i wyjęła baterię, po czym wyrzuciła wszystko do kosza. – Coś
jeszcze?
- Tak. Musimy pogadać – odpowiedział
i pociągnął ją za rękę wyprowadzając z pomieszczenia. – Co to był za koleś?
- To byłeś ty? Dziękuję, sunbae.
- Tabi krzyknął. Ale tak. To my.
- To długa historia. Nie chcę o tym
mówić.
- Chcemy pomóc.
- Poradzę sobie.
Choi
weszła z powrotem do sali i zaczęła się rozciągać. Przed nią kolejny dzień
treningu. Cieszyła się, bo tylko w ten sposób potrafiła odreagować. Jednak
dzisiejszy dzień nie był jej dniem. Nic jej nie wychodziło, myliła kroki,
potykała się o własne nogi. Gdy tylko nastała krótka przerwa, wyszła na dach,
by zaczerpnąć powietrza. Stanęła przy barierce odgradzającej krawędź dachu i
zamknęła oczy. Uroniła kilka łez, które zaraz otarła czując, że ktoś staje obok
niej.
- Nie musisz ukrywać łez. To nic
złego.
- Czego ode mnie chcesz? Nie możesz
sobie odpuścić, sunbae?
- Nie. Spędzimy razem sporo czasu. Nie
chcę, żeby atmosfera była napięta. Jako lider muszę o to dbać.
- Daj mi robić swoje i się mną nie
przejmuj, a wszystko będzie ok.
Seo
Jin nie czekała na jego odpowiedź. Weszła do budynku, po drodze mijając
Taeyanga. Postanowiła odpuścić sobie dzisiejszą próbę. Zamówiła taksówkę, która
zawiozła ją do jej mieszkania.
Następne
dni były lepsze. Nie myliła kroków, jej prześladowca nie nachodził jej, a
G-Dragon odpuścił. Miała właśnie dzień wolny, który postanowiła przeznaczyć na
przeprowadzkę. Spakowała walizki, drobne rzeczy wrzuciła do kartonów i z pomocą
jedynego przyjaciela, jakiego miała, pojechała do nowego mieszkania. Było dużo
większe niż poprzednie. Ogromny salon połączony był z jadalnią, a kuchnię
odgradzał niewysoki, półtora metrowy murek. Wnętrze było jasne i przestronne,
co dziewczynie bardzo się podobało.
Gdy
już wszystko było wniesione usiedli by wypić herbatę. Seo Jin cieszyła się
obecnością Gyu w swoim mieszkaniu. Mogłaby spędzać z nim całe dnie. Nie licząc jej rodziców, był jedyną
osobą, która wiedziała o niej wiele. I tylko jemu bezgranicznie ufała.
- Ale co zrobisz, jak on znowu cię
znajdzie?
- Ojciec już wynajął detektywów, by
go znaleźli. Rodzice zrobią wszystko, żeby ten człowiek się do mnie już więcej nie
zbliżył.
- Kiedy do nas wpadniesz? Chłopaki
tęsknią za tobą.
- Gyu oppa! Gdybym miała więcej
czasu, odwiedzałabym was codziennie. Muszę nadrobić zaległości. Wyjeżdżam z
Bangami w trasę.
- Dogadujesz się z nimi?
- Na tyle, na ile muszę. Cholera…
- wyszeptała, gdy usłyszała dzwonek do
drzwi. Niepewnie poszła do przedsionka. Jednak gdy usłyszała głosy zza drzwi
odetchnęła z ulgą. Otworzyła, jednak nie wpuściła mężczyzn do środka.
- Cześć. Słyszeliśmy, że się tu
wprowadziłaś. Przyszliśmy przywitać nową sąsiadkę.
- Nie potrzebuję poznawać swoich
sąsiadów.
- Właściwie jednego, ale i tak nam
smutno. Będziemy cię często odwiedzać – uśmiechnął się SeungRi.
- Mam nadzieję, że jednak nie.
Przepraszam, ale jestem zajęta i mam gościa.
Zamknęła
im drzwi przed nosem i wróciła do Sunggyu. Ten słysząc całą rozmowę tylko się
zaśmiał. Znał Seo Jin i szczerze współczuł chłopakom, z którymi przyszło jej
pracować. Seo Jin nigdy nie była łatwą w kontaktach dziewczyną, i na każdym kroku uparcie to
podkreślała.
- No i czego się cieszysz?
- Z biednych Bangów. I wspominam
stare czasy?
- To znaczy?
- Kiedy byłaś z nami w Woollimie. Chętnie
bym wrócił do tamtego okresu.
- No proszę cię, oppa. To nie było
tak dawno.
- Było. Zdążyłaś dorosnąć. Pracujesz
dla jednej z największych wytwórni w kraju.
- Bo jestem zdolna.
- Tsaaaa… Wmawiaj sobie.
- No weź! – Seo Jin szturchnęła go w
bok.
Sunggyu
zaśmiał się tylko. Pod wieczór postanowił wrócić do siebie. Pożegnał się z dziewczyną i
zapowiedział kolejną wizytę. Uprzedził ją, że nie przyjdzie sam, na co Seo Jin
się ucieszyła. Dawno nie widziała chłopaków, z którymi pracowała kilka lat
wcześniej.
Gdy
zegar wskazywał naprawdę późną godzinę, Seo Jin postanowiła pójść spać. Gdy
była już wykąpana i przebrana w piżamę, poszła do kuchni zrobić sobie ciepłego
kakao, które zawsze pomagało jej w zaśnięciu. Już zmierzała w tamtym kierunku,
kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zamarła na chwilę, jednak niepewnie podeszła
do wejścia tak, by nikt jej nie usłyszał. Przez wizjer zobaczyła, kto przyszedł
i z lekką ulgą otworzyła.
- Przepraszam, że tak późno i w
ogóle… Chciałem przeprosić za chłopaków.
- Nic się nie stało, sunbae. Jednak
następnym razem nie przychodź tak późno. Normalnie o tej porze już śpię – Seo Jin
uśmiechnęła się niemrawo. – Przy okazji dobrze wiedzieć, że z całej piątki
idiotów, tylko ty koło mnie mieszkasz.
- Zapamiętam. Po bliższym poznaniu,
nie jesteśmy tacy dziwni. Albo to po prostu przyzwyczajenie – Top zaśmiał się
ukazując rząd białych zębów. Jeszcze raz przeprosił dziewczynę i pożegnał się,
życząc dobrej nocy.
***
Mam nadzieję, że tym razem już nie będzie problemów z blogiem.
Mam nadzieję, że się spodoba i będziecie tu często zaglądać :)
Nerullie