poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 1.



Kim Seo Jin nie należała do osób, które się poddawały. Mimo nieustannych podróży między Nowym Jorkiem, a Seulem rozwijała swoje pasje i talenty. Za wszelką cenę próbowała coś osiągnąć. Właśnie dlatego kiedy miała 14 lat poszła na przesłuchanie do Woollim Entertainment. Były to pierwsze dni, gdy w Seulu zamieszkała na stałe. Nie chciała śpiewać. Chciała tańczyć. I udało się jej. Jeździła na koncerty, rozwijała swój taniec. Pragnęła być kimś. Chciała, by każdy podziwiał ją, gdy będzie na scenie. Chciała być mistrzem w swojej profesji.
Po półtora roku spędzonym przy Infinite, z którymi jeździła w trasy, dostała możliwość jeszcze większego rozwoju. Kariery, o jakiej marzyła. Propozycja jednej z największej wytwórni w kraju była dla niej spełnieniem najskrytszych snów.
Już pierwszego dnia wzbudziła zainteresowanie wśród pracowników YG.  Była młoda, jednak niesamowicie utalentowana. Starsi tancerze podziwiali ją, gdy ta całe dnie potrafiła spędzać na sali treningowej. Kochała taniec. Czasem podglądała innych podczas tańca tylko po to, by się zainspirować. Znała choreografie do najlepszych i najtrudniejszych układów swojej wytwórni. Pracowała bez wysiłku dopóki nie wyszło jej to, co sobie zaplanowała.
Była perfekcjonistką.
Do pracy przychodziła z samego rana i wychodziła późno w nocy. Unikała nawiązywania bliższej znajomości z kimkolwiek, dlatego też ćwiczyła w najmniej uczęszczanych salach. Mimo, że na zewnątrz była niesamowicie silna, w środku wrażliwość brała górę. Bała się odrzucenia i braku akceptacji, dlatego za każdym razem, gdy ktoś ją zaczepił, by porozmawiać, najzwyczajniej w świecie uciekała.
Gdy brała udział w koncertach, wykonywała tylko swoją pracę, dając z siebie 200% swoich możliwości. Nie czuła potrzeby, by rozmawiać z kimkolwiek na tematy inne, niż dotyczące planów kolejnego występu.
Siedziała właśnie pod gabinetem prezesa. Nie wiedziała, co czeka ją w środku. Gdy dostrzegła, że w jej kierunku zmierzają chłopaki z BigBang założyła słuchawki na uszy i włączyła muzykę. Tylko po to, by uniknąć rozmowy. Widziała, że coś do niej mówią, jednak ignorowała ich. Do czasu, gdy G-Dragon postanowił wyjąć z jej ucha słuchawkę.

- Możesz przestać mnie zaczepiać, sunbae? – zapytała pewnym głosem.
- Chcieliśmy tylko porozmawiać.
- Ale ja nie chcę. A teraz przepraszam, ale muszę iść.

Gdy tylko weszła do gabinetu prezesa usiadła na wygodnej kanapie. Spojrzał na nią z uśmiechem na ustach, po czym wstał ze swojego fotela i podszedł do drzwi, które zaraz otworzył. Seo Jin nie była zadowolona z faktu, że jej rozmowie z prezesem będzie towarzyszył ktoś jeszcze.

- Pewnie zastanawiacie się, czemu tu jesteście – zaczął prezes. – Rozmawiałem z waszymi managerami. Chciałbym, abyście razem pracowali. Seo Jin jest niezwykle utalentowana i będzie to dla niej szansa rozwoju, a wam przyda się tancerz, który pojedzie z wami w trasę z MADE.
- Czy to konieczne? – zapytała dziewczyna.
- Tak.
- Przygotowałem już załącznik do twojego kontraktu. Musisz go tylko podpisać.

Zaraz po wyjściu od prezesa, Seo Jin poszła na dach wytwórni. Lubiła tam przesiadywać. Mimo, że nie tylko ona tam chodziła, czuła się jakby była sama. Nikt jej nie zaczepiał, każdy przychodził tu, by odetchnąć.
Dziewczyna po chwili wyjęła telefon i wybrała pierwszy numer, jaki zapisany był w jej książce telefonicznej.

- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała. – Nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział. Rozumiesz? Było dobrze… Mogłeś chociaż zapytać mnie o zdanie.
- Tak bardzo nas nie lubisz? – usłyszała za sobą męski głos.
- Muszę kończyć – powiedziała do słuchawki i zakończyła rozmowę chowając telefon do kieszeni bluzy.
- Nie jesteśmy tacy źli.
- Nie potrzebuję przyjaciół. Wykonam swoją pracę dobrze i na tym nasza współpraca się zakończy – odpowiedziała sucho nawet nie spoglądając na mężczyznę.
- Nie musimy się przyjaźnić, ale fajnie by było, gdybyśmy się dogadywali. W końcu spędzimy w swoim gronie sporo czasu.
- Nie mam zamiaru robić problemów. Wykonam swoją pracę – odpowiedziała. Zaraz po tym wstała z ławki i udała się do sali, w której zazwyczaj trenowali Bangi. Przywitała się z ich choreografem oraz innymi tancerzami i zaczęła się rozciągać.

Dochodziła 11:00 wieczorem. Mimo, że zespół jak i tancerze opuścili już wytwórnię, Seo Jin nie przestawała pracować. Musiała nauczyć się dwóch układów, które powstały przed jej dołączeniem do ekipy. Muzyka wciąż jej się zapętlała, przez co nie musiała odrywać się od tańca. Nie zauważyła nawet, że od dłuższego czasu ktoś ją obserwował.
Zatrzymała się i wyłączyła muzykę. Podeszła do ściany, przy której leżały jej rzeczy i szybko ubrała na siebie bluzę i zmieniła buty. Gdy odwróciła się w stronę drzwi zauważyła Jiyonga.

- Czego ode mnie chcesz, sunbae? – zapytała wreszcie, przerywając głuchą ciszę.
- Zmienić twoje nastawienie. Gdybyś była starsza zabrałbym cię na soju. Ono zawsze polepsza stosunki.
- Nie potrzebuję polepszać stosunków – odrzekła i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia. Drzwi jednak zostały zatarasowane przez G-Dragona. – Chciałabym wyjść.
- A ja porozmawiać.

Seo Jin już miała coś odpowiedzieć, jednak rozdzwonił się jej telefon. Wyjęła go z kieszeni bluzy i spojrzała na ekran. Widniał na nim napis Numer nieznany, jednak dziewczyna odebrała. Od razu zrozumiała, że to był błąd.

- Zgadnij kto.
- Przestań wreszcie do mnie dzwonić. Ile razy mam zmieniać numer?
- Nie musisz go zmieniać. Wystarczy, że do mnie wrócisz. Pamiętaj, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Znajdę cię. Niedługo się znów zobaczymy.
- Daj mi spokój – odpowiedziała łamiącym głosem i szybko zakończyła połączenie.

Próbowała lekko uspokoić nerwy, jednak jej to nie wychodziło. Wreszcie nie wytrzymała i rzuciła telefonem o ścianę.

- Więc jak?
- Nie interesuj się, sunbae.

Odepchnęła mężczyznę i wyszła z sali. Nie miała zamiaru opowiadać nikomu o jej życiu prywatnym. Seo Jin udała się do wyjścia z budynku i łapiąc pierwszą lepszą taksówkę pojechała do domu.
Mieszkała sama. Miała zbyt wiele do ukrycia, by mieszkać w rodzinnym domu. Nie chciała, by ktokolwiek zobaczył, czyją jest córką. Nie chodziło o to, że się tego wstydziła. Po prostu nie chciała, by ktokolwiek jej zarzucał, że jest tu gdzie jest dzięki kontaktom.
Wystraszyła się, gdy przed drzwiami bloku zobaczyła znajomą postać. Chciała po cichu się wycofać i złapać taksówkę, by zawiozła ją do rodzinnego domu, jednak nie zdążyła. Zakapturzona postać zaczęła się zbliżać i w mgnieniu oka mężczyzna stał przed Seo Jin.

- Mówiłem, że się zobaczymy?
- Czego chcesz?
- Ciebie. Mnie się nie da tak łatwo pozbyć.
- Zostaw ją! – oboje usłyszeli męski głos.

                W tej samej chwili zakapturzony mężczyzna uciekł zapowiadając, że wróci. Seo Jin od razu pobiegła do mieszkania, nie czekając na jej wybawiciela. Gdy tylko zamknęła drzwi na klucz osunęła się po nich i zaczęła płakać. Po chwili wstała i pobiegła do salonu. Na stole leżał jej awaryjny  telefon. Wzięła go do ręki i wybrała numer do swojego ojca.

- Nie mogę tu dłużej mieszkać tato. Znalazł mnie. Udało mi się uciec od niego. Jakiś facet go spłoszył. Dzwonił też do mnie. Muszę natychmiast się przeprowadzić.

                Z samego rana udała się do wytwórni. Gdy tylko weszła do sali, w której odbywały się jej treningi, wszystkie oczy skierowały się ku niej.

- Twój telefon – odezwał się G-Dragon. – Wciąż dzwoni.
- Już nie będzie – Seo Jin wzięła urządzenie i wyjęła baterię, po czym wyrzuciła wszystko do kosza. – Coś jeszcze?
- Tak. Musimy pogadać – odpowiedział i pociągnął ją za rękę wyprowadzając z pomieszczenia. – Co to był za koleś?
- To byłeś ty? Dziękuję, sunbae.
- Tabi krzyknął. Ale tak. To my.
- To długa historia. Nie chcę o tym mówić.
- Chcemy pomóc.
- Poradzę sobie.

                Choi weszła z powrotem do sali i zaczęła się rozciągać. Przed nią kolejny dzień treningu. Cieszyła się, bo tylko w ten sposób potrafiła odreagować. Jednak dzisiejszy dzień nie był jej dniem. Nic jej nie wychodziło, myliła kroki, potykała się o własne nogi. Gdy tylko nastała krótka przerwa, wyszła na dach, by zaczerpnąć powietrza. Stanęła przy barierce odgradzającej krawędź dachu i zamknęła oczy. Uroniła kilka łez, które zaraz otarła czując, że ktoś staje obok niej.

- Nie musisz ukrywać łez. To nic złego.
- Czego ode mnie chcesz? Nie możesz sobie odpuścić, sunbae?
- Nie. Spędzimy razem sporo czasu. Nie chcę, żeby atmosfera była napięta. Jako lider muszę o to dbać.
- Daj mi robić swoje i się mną nie przejmuj, a wszystko będzie ok.

                Seo Jin nie czekała na jego odpowiedź. Weszła do budynku, po drodze mijając Taeyanga. Postanowiła odpuścić sobie dzisiejszą próbę. Zamówiła taksówkę, która zawiozła ją do jej mieszkania.
                Następne dni były lepsze. Nie myliła kroków, jej prześladowca nie nachodził jej, a G-Dragon odpuścił. Miała właśnie dzień wolny, który postanowiła przeznaczyć na przeprowadzkę. Spakowała walizki, drobne rzeczy wrzuciła do kartonów i z pomocą jedynego przyjaciela, jakiego miała, pojechała do nowego mieszkania. Było dużo większe niż poprzednie. Ogromny salon połączony był z jadalnią, a kuchnię odgradzał niewysoki, półtora metrowy murek. Wnętrze było jasne i przestronne, co dziewczynie bardzo się podobało.
                Gdy już wszystko było wniesione usiedli by wypić herbatę. Seo Jin cieszyła się obecnością Gyu w swoim mieszkaniu. Mogłaby spędzać z nim całe dnie. Nie licząc jej rodziców, był jedyną osobą, która wiedziała o niej wiele. I tylko jemu bezgranicznie ufała.

- Ale co zrobisz, jak on znowu cię znajdzie?
- Ojciec już wynajął detektywów, by go znaleźli. Rodzice zrobią wszystko, żeby ten człowiek się do mnie już więcej nie zbliżył.
- Kiedy do nas wpadniesz? Chłopaki tęsknią za tobą.
- Gyu oppa! Gdybym miała więcej czasu, odwiedzałabym was codziennie. Muszę nadrobić zaległości. Wyjeżdżam z Bangami w trasę.
- Dogadujesz się z nimi?
- Na tyle, na ile muszę. Cholera… -  wyszeptała, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Niepewnie poszła do przedsionka. Jednak gdy usłyszała głosy zza drzwi odetchnęła z ulgą. Otworzyła, jednak nie wpuściła mężczyzn do środka.
- Cześć. Słyszeliśmy, że się tu wprowadziłaś. Przyszliśmy przywitać nową sąsiadkę.
- Nie potrzebuję poznawać swoich sąsiadów.
- Właściwie jednego, ale i tak nam smutno. Będziemy cię często odwiedzać – uśmiechnął się SeungRi.
- Mam nadzieję, że jednak nie. Przepraszam, ale jestem zajęta i mam gościa.
               
                Zamknęła im drzwi przed nosem i wróciła do Sunggyu. Ten słysząc całą rozmowę tylko się zaśmiał. Znał Seo Jin i szczerze współczuł chłopakom, z którymi przyszło jej pracować. Seo Jin nigdy nie była łatwą w kontaktach dziewczyną, i na każdym kroku uparcie to podkreślała.

- No i czego się cieszysz?
- Z biednych Bangów. I wspominam stare czasy?
- To znaczy?
- Kiedy byłaś z nami w Woollimie. Chętnie bym wrócił do tamtego okresu.
- No proszę cię, oppa. To nie było tak dawno.
- Było. Zdążyłaś dorosnąć. Pracujesz dla jednej z największych wytwórni w kraju.
- Bo jestem zdolna.
- Tsaaaa… Wmawiaj sobie.
- No weź! – Seo Jin szturchnęła go w bok.

                Sunggyu zaśmiał się tylko. Pod wieczór postanowił wrócić do siebie. Pożegnał się z dziewczyną i zapowiedział kolejną wizytę. Uprzedził ją, że nie przyjdzie sam, na co Seo Jin się ucieszyła. Dawno nie widziała chłopaków, z którymi pracowała kilka lat wcześniej.
                Gdy zegar wskazywał naprawdę późną godzinę, Seo Jin postanowiła pójść spać. Gdy była już wykąpana i przebrana w piżamę, poszła do kuchni zrobić sobie ciepłego kakao, które zawsze pomagało jej w zaśnięciu. Już zmierzała w tamtym kierunku, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zamarła na chwilę, jednak niepewnie podeszła do wejścia tak, by nikt jej nie usłyszał. Przez wizjer zobaczyła, kto przyszedł i z lekką ulgą otworzyła.

- Przepraszam, że tak późno i w ogóle… Chciałem przeprosić za chłopaków.
- Nic się nie stało, sunbae. Jednak następnym razem nie przychodź tak późno. Normalnie o tej porze już śpię – Seo Jin uśmiechnęła się niemrawo. – Przy okazji dobrze wiedzieć, że z całej piątki idiotów, tylko ty koło mnie mieszkasz.
- Zapamiętam. Po bliższym poznaniu, nie jesteśmy tacy dziwni. Albo to po prostu przyzwyczajenie – Top zaśmiał się ukazując rząd białych zębów. Jeszcze raz przeprosił dziewczynę i pożegnał się, życząc dobrej nocy. 



***
Mam nadzieję, że tym razem już nie będzie problemów z blogiem. 
Mam nadzieję, że się spodoba i będziecie tu często zaglądać :) 

Nerullie